Eastern Waves: Warszawa-Oslo | Aktualności | O nas | Dystrybucja | Kontakt

pl/en

serie:
New Music in Eastern Europe Polish Radio Experimental Studio Populista Extras Polish Oldschool Kikazaru Pleasures -... --- .-..- -



podobne płyty


Białoszewski do słuchu, vol. 3 - Tower Block

Wydano: IV 2014; Współwydawca: Fundacja
Czas trwania: 68:11
1CD | 10-str. harmonijkowa wkładka | digipack

Miron Białoszewski – Blok: "Chamowo”, późne wiersze

1. 14 czerwca („Chamowo”)
2. Odczepić się
3. Moje nowe miejsce
4. Zbudowani, sklocowani
5. Przyszła Berbera na nowe mieszkanie
6. Szum
7. Czwarta z minutami („Chamowo”)
8. Wyrocznie, wieszczownie...
9. Jeszcze nie hiena
10. Na 9-tym piętrze siedzę...
11. Ile razy się mieszczę...
12. Siódma, ósma („Chamowo”)
13. Padało jak za Noego
14. Nowe cztery strony świata z Chamowa
15. Na pętli na Chamowie
16. Świtkiem 20 czerwca („Chamowo”)
17. Korytarz górny zapasowy...
18. Oprowadzanie
19. Stuki, warczenia, dokuczają
20. Późno... („Chamowo”)
21. Upał...
22. Na jedno tele
23. Stamtąd Siekierki
24. Portret na tle Siekierek
25. Sprawdzanie środka panoramy
26. Skąd tyle radości...
27. Wyszedłem na miasto... („Chamowo”)
28. Topola, świeci woda, kusi
29. Wróciłem i w okno...
30. Ciut później
31. Wtorek 15 lipca („Chamowo”)
32. Rusztowania zaskakują
33. W klatce, na klatce
34. – Ach, to rury dosłownie
35. Rano od początku lało... („Chamowo”)
36. Podniósłbym rękę...
37. Te niebiany
38. Boże, dokończ im tę szafę...
39. Uciekam zjeżdżam...
40. 16 listopada, niedziela („Chamowo”)
41. Zima z końca drugiego tysiąclecia
42. Po śniegu
43. (biały śnieg...)
44. (Jedni za drugimi – słychać...)
45. Na piszczałach grzejników...
46. Bili obok w ścianę... („Chamowo”)
47. Sufit biega na obcasach
48. Kawalerkę na Saskiej...
49. Przejechanie przez nowe
50. Oj ja wysoko
51. Ze ścianami na głowie
52. Z okienka
53. Puszczałem „Magnificat”... („Chamowo”)
54. Święte życie tu może być...
55. A jak cisza nie...
56. Wysiadam od Wisły...
57. Wchodzę w blok Eskich
58. Bez rusztowań...
59. Czwartek („Chamowo”)
60. Poryw
61. 3 kwietnia
62. (obeliskami bloków chodzi...)
63. Z wylęgu
64. Mamy mieszkać w domach
65. (na osiemnastym piętrze...)
66. 5 maja, środa („Chamowo”)
67. Wygląd w okno...
68. Rano sprawdzania i zapomnienia...
69. Nieproszoność minęła
70. Na gnieździe stoję...
71. 19 czerwca („Chamowo”)
72. Kwadratami ulic...
73. Niedziela rano
74. 27 czerwca („Chamowo”)

Text and voice: Miron Białoszewski
Recorded by Miron Białoszewski and Jadwiga Stańczakowa, Warszawa 1975-1982.

75. Marcin Staniszewski: "Chamowo”

Composed and performed by Marcin Staniszewski
Text and voice: Miron Białoszewski
The role of Miron Białoszewski was played by: Michał Mendyk, Robert Alabrudziński, Wojciech Bubak, Norbert Pęcherski, Andrzej Izdebski, Marcin Russek, Wojciech Boryczko, Roman Przylipiak, Piotr Świątkowski, Igor Pisarewicz

ZREALIZOWANO Z UDZIAŁEM ŚRODKÓW MINISTERSTWA KULTURY I DZIEDZICTWA NARODOWEGO


JW Player goes here

Kupiłem sobie za 4 tysiące magnetofon. Jak przyjedziesz do Warszawy w maju albo w czerwcu, to możemy się bawić w nagrywanie. To dobre zajęcie. Interesuje każdego.

Miron Białoszewski, kwiecień 1965


W kwietniu 1965 roku Miron Białoszewski kupuje magnetofon. Zamierza nagrywać na taśmę powstający właśnie „Pamiętnik z powstania warszawskiego”, a także „sprawdzać siebie”: utrwalać swoje wiersze we własnym wykonaniu. Od tej pory w mieszkaniu przy placu Dąbrowskiego regularnie obracają się szpule, a Białoszewski czyta, dyktuje, deklamuje i śpiewa do mikrofonu. Poza „Pamiętnikiem...”, w całości podyktowanym na taśmę, a później przepisanym na maszynie „ze słuchu”, w ciągu dwóch kolejnych lat nagrywa teksty Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, fragmenty Ewangelii św. Mateusza, pieśni „Stabat Mater” i „Dies irae” we własnym przekładzie, wiersze z tomów „Obroty rzeczy” oraz „Było i było”, nieszpory śpiewane na dwa głosy z Leszkiem Solińskim i prywatne rozmowy z przyjaciółmi.

Magnetofon staje się dla Białoszewskiego zarówno narzędziem pracy, jak i zabawką, gadżetem uruchamianym dla towarzyskiej rozrywki, zaś samo nagrywanie – substytutem wciąż nieodżałowanych przez poetę występów przed publicznością domowego teatru, do których planuje wrócić, odkąd w 1963 roku Teatr Osobny zakończył działalność. Wraz z upływem czasu plany te stają się jednak coraz mniej realne, praca nad „Pamiętnikiem...” powoli dobiega końca, a Białoszewski odchodzi od pisania wierszy i poświęca się prozie. Jego zapał do nagrywania słabnie, by w końcu wygasnąć na dobrych kilka lat.

Na nowo rozbudza go w połowie lat 70. znajomość poety z Jadwigą Stańczakową. Chcąc zapewnić niewidomej przyjaciółce swobodny dostęp do swoich tekstów, Białoszewski postanawia na bieżąco i systematycznie nagrywać je na taśmę. Tym razem sesje odbywają się w mieszkaniu Jadwigi, przy jej przenośnym, kasetowym grundigu MK 232. Przez kilka kolejnych lat wkrótce po napisaniu nowych wierszy czy fragmentu prozy – nieraz w środku nocy – Białoszewski przyjeżdża na Hożą i, jak wspomina Stańczakowa, „w uniesieniu, uszczęśliwiony wszystko nagrywa”. Tak ustala się intrygująca praktyka: pierwsze autorskie wykonanie tekstu na głos i jego rejestracja na taśmie magnetofonowej stają się dopełnieniem i domknięciem procesu pisania. Do roku 1982 na kasety trafia większa część późnej twórczości poety: setki drobnych wierszy, „Chamowo”, „Zawał”, fragmenty „Rozkurzu” i „Tajnego dziennika”, a także „Pamiętnika z powstania warszawskiego” i „Szumów, zlepów, ciągów”. Wiele swoich tekstów Białoszewski nagrywa także w profesjonalnych warunkach studia Polskiego Radia, gdzie, za namową Jadwigi Stańczakowej, bywa częstym gościem od połowy lat 70.

W ten sposób w ciągu 17 lat powstaje niezwykłe dźwiękowe archiwum, stanowiące w historii polskiej kultury wyjątkowy fenomen – zarówno ze względu na objętość (12 zachowanych taśm z lat 60. i kilkadziesiąt kaset nagranych u Jadwigi Stańczakowej to w sumie ponad 80 godzin materiału, do których należałoby doliczyć wielogodzinne taśmy znajdujące się w archiwach radiowych), jak i z uwagi na charakter samych nagrań oraz ich miejsce w twórczym dorobku Białoszewskiego. Wiążą się one z jego szczególną wizją literatury.
„Dążę do tego, żeby to, co pisane, było zapisaniem mówionego. I żeby pisanie nie zjadło mówienia. To, co jest warte z języka mówionego, to się zapisuje. A to z napisanego – jest potem mówione na głos” – pisał w „Mówieniu o pisaniu”. Wynalazek cichego czytania nazywał nieporozumieniem. I deklarował: „Zawsze uważałem poezję za coś do czytania na głos (...) Poezja osiąga swoje pełne bycie, gdy jest mówiona na głos”.

Skoro zdaniem Białoszewskiego dopiero w głośnym wykonaniu wiersz istnieje w pełni, to właśnie nagrania dają nam najpełniejszy wgląd w materię jego twórczości i pozwalają przekonać się, czym tak naprawdę miały być te teksty w zamierzeniu autora. Graficzny zapis jest tu zaledwie partyturą domagającą się głosowego dopełnienia, zaś z właściwymi utworami mamy do czynienia dopiero „w pełnym słyszeniu”. Dobitnie potwierdzają to zarejestrowane na taśmach autorskie wykonania wierszy. Białoszewski operuje tempem, rytmem, natężeniem głosu i melodią z intensywnością rzadko spotykaną w polskiej tradycji czytań poetyckich, czyniąc dźwiękowość jednym z podstawowych wymiarów swych tekstów.

Mimo to nagrania nie zajęły dotychczas w recepcji twórczości Białoszewskiego miejsca, na jakie zasługują. Przechowywane w zbiorach Muzeum Literatury w Warszawie, znane są wyłącznie wąskiemu gronu specjalistów oraz osób z najbliższego kręgu znajomych poety. Seria „Białoszewski do słuchu” po raz pierwszy wydobywa je na światło dzienne i udostępnia szerszemu gronu słuchaczy.

 

***

 

Rano zasypiam z trudem. Nie mogę przyzwyczaić się do akustyki nowego domu. Te ściany, sufity wydają z siebie dodatkowe pogłosy dźwięczące. Wczoraj usłyszałem niespodziewanie własną płytę w pokoju na nieprzyjemnie, z tym poechem jak od melodyjnego młotka.

Miron Białoszewski, „Chamowo”

14 czerwca 1975 roku Białoszewski po siedemnastu latach mieszkania na placu Dąbrowskiego przeprowadza się na Pragę – na obrzeża Saskiej Kępy nazywane Chamowem. Kameralną kamienicę w centrum miasta zamienia na ogromny, nowo zbudowany, jedenastopiętrowy blok, ciągnący się przez ćwierć kilometra wzdłuż Trasy Łazienkowskiej. Ta przymusowa przeprowadzka to dla 53-letniego poety niepożądana życiowa rewolucja, którą przyjmuje z niechęcią i lękiem – mimo że dzięki niej po raz pierwszy w życiu zyskuje mieszkanie tylko dla siebie.

Zmiana otoczenia i związane z nią doświadczenia dają jednak Białoszewskiemu nowy impuls do pisania. Przez kolejny rok tworzy „Chamowo”: powieść-dziennik, w którym opisuje swoje oswajanie się z nowym miejscem. Wraca też, po kilkuletniej przerwie, do pisania wierszy. W ciągu tego roku jego proza i poezja tworzą jeden wspólny nurt, a doświadczenie życia w bloku staje się ich głównym tematem. Te same zdarzenia, obserwacje i motywy dają początek równolegle pisanym fragmentom dziennika i wierszom, które czasem się nawzajem dublują, a czasem – uzupełniają.  

W tych tekstach Białoszewski odbiera otaczający go świat z wielką intensywnością. Potrafi patrzeć na niego tak, jakby widział go po raz pierwszy – w świeży, nieuprzedzony sposób, dzięki któremu nawet najpospolitszy element codzienności może stać się zajmującym odkryciem. Zwyczajne wyglądanie z okna mieszkania na dziewiątym piętrze zyskuje wymiar przygody estetycznej, a długi zapasowy korytarz łączący klatki na jedenastym piętrze bloku staje się tajemniczą, filmową przestrzenią, w której wszystko może się zdarzyć. Nieprzeciętna wrażliwość na bodźce oznacza jednak także wyjątkową podatność na zmysłowe uciążliwości. W nowym mieszkaniu Białoszewskiego atakują wnikające zza drzwi i okien nieprzyjemne zapachy, a przede wszystkim – uporczywe, dobiegające zza ścian i znad sufitu dźwięki. Niezidentyfikowane stuki i łomoty, imieninowe śpiewy, dźwięki rozmów i grającego radia, warkot przelatujących samochodów i pracujących nad sufitem odkurzaczy, dzwonki z pobliskiej szkoły, odgłosy pracy na rusztowaniach – to tylko niektóre z nich. Akustyka bloku urasta do rangi jednego z wątków przewodnich „Chamowa” i powstających w tym okresie wierszy. Obrazy Białoszewskiego biegającego po klatkach w poszukiwaniu źródła uciążliwego dźwięku albo uciekającego z mieszkania przed natarczywym hałasem powracają w nich wielokrotnie. Zmysł słuchu zaczyna odgrywać w jego pisaniu rolę istotniejszą niż dotychczas, co znajduje odzwierciedlenie również w warstwie brzmieniowej tekstów: od przeprowadzki na Chamowo w poezji Białoszewskiego pojawia się więcej momentów czysto dźwiękowych czy dźwiękonaśladowczych: wykrzyknień, onomatopei, eksponowanych głosek. Niektóre z tych wierszy to właściwie dźwiękowe minietiudy.

Ich autorskie wykonania zachowały się na kasetach magnetofonowych, Białoszewski zaczął bowiem nagrywać swoje teksty dla Jadwigi Stańczakowej niedługo przed przeprowadzką. Proza i wiersze powstające na Chamowie były już więc rejestrowane na bieżąco, wkrótce po napisaniu. Czytania zapisane na taśmach to premierowe wykonania tych utworów przed jednoosobową publicznością. By wystąpić z nimi przed Jadwigą i uchem mikrofonu, Białoszewski wyprawiał się ze swojego bloku na drugą stronę Wisły, na Hożą. W niewidomej przyjaciółce znalazł w pewnym sensie odbiorcę idealnego, dla którego podstawowym medium kontaktu z literaturą jest głos.

Czytane po kawałku „Chamowo” nagrał w całości na 20 taśmach. Po latach pomogły one w ustaleniu ostatecznej postaci tekstu przed jego wydaniem książkowym.

Nagrania zaprezentowane na albumie „Białoszewski do słuchu – tom III” pochodzą z 20 różnych taśm ze zbioru Jadwigi Stańczakowej. Większość powstała w latach 1975–1976, wśród nich znajdują się jednak także materiały późniejsze. Nagrania wielu innych, wyrazistych dźwiękowo wierszy, których tematem jest doświadczenie mieszkania w bloku, zamieszczone zostały na albumie „Białoszewski do słuchu – tom IV”.

Maciej Byliniak

 

***

 

Celem kompozycji "Chamowo" było przedstawienie świata człowieka osaczonego przez magmę odgłosów codziennego życia w bloku. Białoszewski był hiperwrażliwy na światło i dźwięki. Jednocześnie fascynowały go szmery, przydźwięki, echa, szumy, czemu dawał wyraz licznymi onomatopejami. Postawiłem się więc w roli „człowieka-anteny”, odbierającego najmniejszy nawet szmer i amplifikującego go do nienaturalnie wysokiego poziomu głośności. W nagraniach posłużyłem się całą gamą narzędzi – poczynając od syntezatora modularnego sterowanego głosem Białoszewskiego, przez syntezę granularną, nagrania terenowe, po algorytmy pozwalające ekstremalnie rozciągnąć dany dźwięk. Tak jak w przypadku słowa „czas”, które – rozciągnięte ponad tysiąckrotnie – stanowi tło całego utworu, naśladując odgłos szumiących kaloryferów w starych blokowiskach. Całość pokryta jest patyną przeszłości – dzięki zastosowaniu technologii odpowiedzi impulsowych możliwe było przeniesienie akustycznej faktury oryginalnych nagrań Białoszewskiego na współczesne dźwięki.

Marcin Staniszewski





 © Bôłt Records 2013| www.facebook.com/boltnewmusic | statut Fundacji 4.99