Z perspektywy czasu zupełnie naturalnym wydaje mi się fakt, że jako jedenastoletnia dziewczynka, uczennica szkoły muzycznej, zafascynowałam się pisaniem Mirona Białoszewskiego. To, jak traktował słowa i formę, było mi bardzo bliskie. Usłyszałam muzykę w słowach. Poznałam literaturę do słuchania.Te moje pierwsze doznania w kontakcie z poezją i prozą Białoszewskiego, przefiltrowane przez doświadczenia które niosę na plecach, w sercu, w głowie chciałam przekazać w swoim słuchowisku.
30 lat temu fascynowała mnie bardziej forma, którą Białoszewski stosuje. Teraz widzę inną, bardziej mroczną stronę. Czytam o życiu. O dylematach, pytaniach, strachu, doznawaniu mocnym, głębokim. Do bólu. Niemożności nazwania. Osobności. Klaustrofobii bycia w środku samego siebie i wynurzania się stamtąd od czasu do czasu, żeby złapać oddech i podglądnąć świat. Bardziej czuję, przeczuwam. Dotyka mnie to co pisze Pan Miron.
Asi Mina